niedziela, 20 grudnia 2009

Czynnik seksualny a kulinarny

Phyllis Blanchard, amerykańska psycholog, która czytała dzieła Freuda, będąc studentką w pierwszej dekadzie XX wieku, była zszokowana odkryciem, iż "konieczność prowadzenia normalnego życia seksualnego przez kobietę jest faktem potwierdzonym naukowo". Dodała przy tym, że jedną z najbardziej kłopotliwych innowacji, jakie przyniosła ze sobą nowoczesność, jest "pojawienie się czynnika seksualnego w małżeństwie".

Eli Zaretzky, Społeczna i kulturowa historia psychoanalizy

niedziela, 6 grudnia 2009

Kalaszowie

Ostatnio dowiedziałem się, że dzieci w południowej Afryce są emocjonalnie bardziej przywiązane do swoich matek niż ich rówieśnicy w Europie, a wszystko to za sprawą grasującej poniżej równika muchy tse-tse. Musicie to teraz przyjąć na wiarę, bo nie będzie mi się chciało od początku tłumaczyć.

Ale już możecie pochwalić się mamie lub tacie, że wiecie coś nowego o obcych kulturach, i że nie opowiedział wam tego Wojciech Cejrowski. Bo, moje drogie dzieci, nie tylko Wojciech Cejrowski jeździ po ciepłych krajach. Jeżdżą też inni, np. Piotr Balcerowicz.

Z jego reportaży, pupilki, dowiecie się, że niektórzy mieszkańcy pogranicza afgańsko-pakistańskiego mają ambiwalentny stosunek zarówno do talibów, jak i nowych władz. Za tych pierwszych to nikt nie kradł, nie brał też bakszyszu. No, od czasu do czasu ktoś dostał kulę w łeb. Za to ci drudzy nie karzą chłostą za bycie Romeem czy Julią, a dzieci mogą chodzić do szkoły. Ale można trafić na trzy lata do aresztu, nie będąc nawet podejrzanym o popełnienie czegoś tam. A w ostateczności też dostać kulę w łeb, tyle że od tajnych agentów rządu. Nic to strasznego. Każdy umie się bronić. Tam byle karypel wie, że do kałasza nie wolno podchodzić bliżej niż na odległość trzech kilometrów. Strzelanie jest zresztą ich sportem narodowym. Na olimpiadzie pewnie mieliby złoto, gdyby nie częste kontuzje kadrowiczów.

Powtórzcie to rodzicom i pamiętajcie nasze zawołanie: Joseph Conrad to faszysta!

niedziela, 18 października 2009

Podziemne Państwo Kobiet

Klub Krytyki Politycznej w Bydgoszczy, we współpracy z Akademią Myśli Społecznej, zaprasza w czwartek 5 LISTOPADA 2009 do Teatru Polskiego im. H. Konieczki w Bydgoszczy (al. A. Mickiewicza 2) na pokaz bezprecedensowego filmu "Podziemne państwo k...obiet"* oraz debatę poświęconą tematowi aborcji. Start o godz. 19.

Film Anny Zdrojewskiej i Claudii Snochowskiej-González "Podziemne państwo kobiet" (www.podziemnepanstwokobiet.pl) to obraz polskiej rzeczywistości, w której ustawa antyaborcyjna funkcjonuje tylko na papierze. Po raz pierwszy w Polsce na publiczną opowieść o osobistym doświadczeniu zdecydowały się kobiety, które dokonały nielegalnej aborcji. W filmie wypowiadają się także czołowe działaczki ruchu pro-choice: Wanda Nowicka, Kazimiera Szczuka, Maria Jaszczuk, Ewa Dąbrowska-Szulc, Małgorzata Tarasiewicz, Katarzyna Bratkowska, Rebecca Gomperts i Kinga Jelińska.


W debacie (zaraz po projekcji) udział wezmą feministki: Małgorzata Tkacz-Janik (prezeska Obywatelskiego Forum Kobiet), Beata Maciejewska (prezeska Fundacji Przestrzenie Dialogu) i Katarzyna Gębarowska (fotografka, absolwentka Gender Studies na Humboldt-Universität w Berlinie). Spotkanie poprowadzi Karol Zamojski (Zieloni 2004). Pokaz oraz debata odbędą się na Małej Scenie TPB (wejście przez dziedziniec). Wstęp jest wolny. Serdecznie wszystkich zapraszamy!


niedziela, 6 września 2009

Mistyfikacja


MISTYFIKACJA – reż. Jacek Koprowicz

Samobójcza śmierć Witkacego w roku trzydziestym dziewiątym była mistyfikacją. I tym zdaniem zdradziłem centrum tonalne fabuły. Rzecz dzieje się pod koniec lat sześćdziesiątych, kiedy to funkcjonariusze SB rzeczywiście starali się odnaleźć, co zapewne podpowiadała im własna fantazja, żyjącego Witkacego; w filmie zagra go Jerzy Stuhr. W pozostałych rolach wystąpią: Maciej Stuhr - student węszący, Ewa Błaszczyk - kochanka Stanisława Ignacego, Andrzej Chyra - esbek, Wojciech Pszoniak - fryzjer, Karolina Gruszka - dziewczyna fryzjera, Olgierd Łukaszewicz - także fryzjer, Ewa Dałkowska - żona Witkacego.

Zdjęcia sporządzano w Zakopanem, Krakowie i Warszawie.

sobota, 22 sierpnia 2009

Nowa powieść Witkowskiego - Margot


A propos Margot w Dużym Formacie pojawił się wywiad z autorem, czyli tutaj.

Wydawca: Świat Książki
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Strony: 208
Premiera: 26.08.2009




czwartek, 13 sierpnia 2009

Z życia stopki redakcyjnej



W pokoju, którego ściany wybielone są do anielskiej białości, aby każdy z wchodzących do niego gości nie wątpił w moralną czystość jego właściciela, zhańbiony staniem na podłodze, smutnie okurzony, a gdzieniegdzie bezczelnie pokryty zaciekami zaschłej już od dawna kawy, egzystuje biernie telewizor - pudło z uroczą azjatycką diodą u dołu wydającą - nocy na pożarcie - delikatny czerwony pomruk świetlny. Odbiornik od dawna już nie wywyższony cokołem meblościanki, zagnany pod okno, kopany - niby to przypadkiem - podczas rytualnego odsłaniania i zasłaniania żaluzji, ożył dziś łaskawym gestem swojego pana, który go kliknął w wielki czarny przycisk sugerujący nowe lepsze życie.

Soczysty prąd pognał wprost z gniazdka w jego stare przewody, z wnętrza dobył się przeciągły pisk i już po chwili ekran dumnie rozsypywał po całym pokoju obrazy, strzelał nimi w łóżko,
w moją ogłupiałą twarz na poduszce, w kuwetę kota, w ogłupiały kota pysk.

Nagle coś jebnęło, dym wyciekł mu z głośników. Nie dziw - tak to się właśnie miało skończyć.
Ze starcia układu scalone z płynem do mycia naczyń Ludwik - zwycięsko wyszedł Ludwik. Wyszedłem z za barykady spiętrzonych jedna na drugiej poduszek, otrzepałem się
z nieistniejącego pyłu i na chwilę się zamyśliłem - zostały jeszcze dwa: w kuchni i sypialni.

niedziela, 9 sierpnia 2009

Walenie w Warszawę Wierszami

Ósmego sierpnia roku aktualnego zrzucono nad Naszą stolicą sto tysięcy ulotek z wierszami trzydziestu dziewięciu poetów polskich i czterdziestu chilijskich; najprawdziwsze bombardowanie na niby zaaranżowali bowiem Chilijczycy, więc otrzymali prawo do jednego więcej. Akcja związana jest z bombardowaniem Warszawy w wrześniu 1939 r. i celem jej – ukulturalnianie wysokimi rejestrami polskich miast i wsi.

W miejscu bombardowania pierwsza pojawiła się telewizja. Jej wysłannicy okablowali się z wozem teletransmisyjnym w samiuśkim centrum epicentrum zrzutu i zadawali trudne pytanie przyjezdnym Warszawiakom – co uważają? Pierwsza uważała lorynetka o kolorze włosów czarny błyszczący i dekoltem otwartym na całe skrzyżowanie Marszałkowska-Jerozolimskie, na wszystkie oczy niemieckich turystów. Fajnie – zaczęła – lata jak waryjot tym helikopterem i zrzuca te papierki, naprawdę podoba mi się ta akcja promocyjna. Po wymownej kropce włosy jej rozwiało ciężkie papierowe a stołeczne powietrze, gdy wtem pojawiła się inna dodając – Na początku myślałam, że to pieniądze, to rzuciłam się jak głupia, a to tylko zakładki do książek. No nic, to będzie można przynajmniej coś przeczytać wieczorkiem. Mężczyzn nie pytano.

Jednym z poetów zrzuconych na ulicę brukowaną wołowiną z kebabu – Tadeusz Gajcy przybrany w postać własnego poematu Do potomnego. Los Gajcego i mięsa podzielił także Krzysztof Kamil B.

Poniżej wiersz „Sprzątaczki” Słuckiego z okresu pierwszej rewolucji edukacyjno-kulturalnej w Polsce.

Sprzątały halę fabryczną
o zachodzie słońca robotnice.
Opiłki i wióry zgarniały
z podług, a wióry w słońcu
błyszczały jak błyskawice.

Mówi jedna: zwykły śmieć,
a radość jak to świeci.
Mówi druga: sukienkę z lamy
można by utkać i mieć -
byłaby nawet niezła...

Mówiła trzecia... Nie wiedziała sama,
że to najczystsza poezja.

środa, 29 lipca 2009

Warszawskie psy

Jutro rocznica Powstania Warszawskiego, w związku z czym redakcja przywołuje dla pamięci fragment poematu Juliana Tuwima.

Treść jest oczywiście odbiciem doświadczeń wojennych, jednak nabywanych nie bezpośrednio na polu walk, jak to ma miejsce u Baczyńskiego, piszącego z centrum całej zawieruchy; pytanie tylko: kto nie znajdował się wtedy w centrum? Można powiedzieć, że Tuwim, który po ucieczce w 1939 r. przebywał we Francji, Brazylii, następnie w Nowym Jorku. Przez ponad rok dręczyła go niemoc twórcza, co było raczej niepodobne do Julka. Ale nie dziwię się: słoneczna Brazylia, spokój, a na drugim końcu świata giną przyjaciele. Za namową znajomych zaczął jednak pisać. I tak z jednego wiersza (przeczytanego w obecności znajomych poetów, którzy podarli kartki ze swoimi po wysłuchaniu tuwimowskiego) zaczął powstawać cały poemat "Kwiaty Polskie", pisany aż do 1953 r., czyli do śmierci Tuwima; pozostawił go jednak niedokończonym. Fragment poniżej znajduje się circa na początku "Kwiatów". Julian opisuje kunsztowną pracę ogrodnika składającego bukiet - dzieło ogrodniczej sztuki. Sielanka, śmiech, esencje kwietnych zapachów, Słońce, gdy jednak pojawia się kwiat bzu, Tuwima nachodzą niespokojne myśli...

... Więc, jak pachniałeś, bzie warszawski,
Kiedy, rażąca i nieznośna,
Przyszła, ruiny strojąc w blaski,
Nowej niewoli pierwsza wiosna?
Gdy szafirami cię uświetnił
Bezwstydnie piękny strop niebieski,
Ty, znad ogrodzeń wzdłuż Królewskiej,
Z zarośli przy Teatrze Letnim,
I ty, od Żabiej, od Niecałej
I z tego wzgórza ponad stawem,
Na którym, w owym wrześniu krwawym,
Ptaki, od huku oszalałe,
Przed śmiercią - jeszcze pożegnały
Łabędzią pieśnią swą Warszawę!
Jakżeś się wstydem nie zapłonił,
Kiściami pachnąc obfitymi?
Nic nie mów. Nie chcę znać tej woni.
Lecz już chrapami rozdętymi
Węszę twój chłodny, mokry zapach,
Gdy znów nurtować będę w krzakach
Świeżego bzu na wolnej ziemi.
O, jakie salwy aromatu
Zagrzmią z gałęzi twych kwitnących,
Z pąków na wiwat pękających,
Na zazdrość i na dziw armatom,
Armatom tobą umajonym,
Grzmocącym hordy rozgromione
Tych zbirów, łotrów, szuj, psubratów,
szubrawców, rozbójników, katów -
A to nie tylko o gestapo,
O "hitlerowcach" czy "rasistach"
Ta komplementów krótka lista.
[...........................................]
I wy, warszawskie psy, w dniu kary
Psi obowiązek swój spełnijcie,
Zwyjcie się wszystkie i zbiegnijcie
Straszliwie pomścić swe ofiary.
Za psy bombami rozszarpane,
Za zmarłe pod strzaskanym domem,
Za te, co wyły nad swym panem,
Drapiąc mu ręce nieruchome;
Za te, co z wdziękiem beznadziejnym
Łasiły się do nieboszczyków,
Za śmierć szczeniaków, co w piwnicy
Jeszcze bawiły się w koszyku;
Za biegające rozpaczliwie,
Pozostawione po mieszkaniach,
W dymie duszące się, półżywe,
Pamiętające o swych paniach;
Za nastroszone, za wierzące,
Że człowiek wróci - bo pies czeka;
I tak, w pozycji czekającej,
Siadł ufny pies na grób człowieka;
Za wzrok błagalny, przerażony
Tumultem, trzaskiem, pożarami,
Za psy, co same pazurami
W ogrodach ryły sobie schrony -
Za wszystkie męki i niedole,
Własne i tych, co was kochali
Wśród wspólnych ścian i śród rozwalin,
Zwyjcie się, bracia, na Psie Pole!
Niechaj w was wściekłe piany wzbiorą
I hurmem w trop zdyszaną sforą,
W trop, kiedy z Polski będą dymać
I tylko pludry w garści trzymać!
O cegły gruzów kły wyostrzcie
I o zbielałe ludzkie koście,
A gdy ich dopadniecie - skoczcie
Do grdyk, brytany, do gardzieli!
Ostrymi kłami wgryźć się, szarpnąć,
By nie zdążyli, hycle, charknąć!
Do grdyk, wilczyce! A pazury
W ślepia! by nawet nie mrugnęli.
A powalonych niech opadną
Wojska pomniejszych psów-mścicieli,
Niech ich poszarpią na kawały,
Żeby i matki nie wiedziały,
Gdzie szukać rozwłóczonych cząstek!...

Bo nasze - też nie znajdywały
Główek swych dzieci, nóżek, piąstek...