
W miejscu bombardowania pierwsza pojawiła się telewizja. Jej wysłannicy okablowali się z wozem teletransmisyjnym w samiuśkim centrum epicentrum zrzutu i zadawali trudne pytanie przyjezdnym Warszawiakom – co uważają? Pierwsza uważała lorynetka o kolorze włosów czarny błyszczący i dekoltem otwartym na całe skrzyżowanie Marszałkowska-Jerozolimskie, na wszystkie oczy niemieckich turystów. Fajnie – zaczęła – lata jak waryjot tym helikopterem i zrzuca te papierki, naprawdę podoba mi się ta akcja promocyjna. Po wymownej kropce włosy jej rozwiało ciężkie papierowe a stołeczne powietrze, gdy wtem pojawiła się inna dodając – Na początku myślałam, że to pieniądze, to rzuciłam się jak głupia, a to tylko zakładki do książek. No nic, to będzie można przynajmniej coś przeczytać wieczorkiem. Mężczyzn nie pytano.
Jednym z poetów zrzuconych na ulicę brukowaną wołowiną z kebabu – Tadeusz Gajcy przybrany w postać własnego poematu Do potomnego. Los Gajcego i mięsa podzielił także Krzysztof Kamil B.
Poniżej wiersz „Sprzątaczki” Słuckiego z okresu pierwszej rewolucji edukacyjno-kulturalnej w Polsce.
Jednym z poetów zrzuconych na ulicę brukowaną wołowiną z kebabu – Tadeusz Gajcy przybrany w postać własnego poematu Do potomnego. Los Gajcego i mięsa podzielił także Krzysztof Kamil B.
Poniżej wiersz „Sprzątaczki” Słuckiego z okresu pierwszej rewolucji edukacyjno-kulturalnej w Polsce.
Sprzątały halę fabryczną
o zachodzie słońca robotnice.
Opiłki i wióry zgarniały
z podług, a wióry w słońcu
błyszczały jak błyskawice.
Mówi jedna: zwykły śmieć,
a radość jak to świeci.
Mówi druga: sukienkę z lamy
można by utkać i mieć -
byłaby nawet niezła...
Mówiła trzecia... Nie wiedziała sama,
że to najczystsza poezja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz